czwartek, 21 lipca 2016

Czy leci z nami pilot?!


"Z drugim będzie łatwiej". Znacie to? Bo ja się na ten przykład pytam: gdzie jest instrukcja obsługi do Młodego?! Ewidentnie się gdzieś zapodziała była. 


Będąc w ciąży z Młodą czytałam. Nie żeby z jakąś wielką przesadą, ale coś jednak trafiło w moje ręce z tematyki niemowlęcej. Fakt - już w opisie przebiegu ciąży widziałam peeewne rozbieżności, ale nie poddawałam się. Jakież było jednak me zaskoczenie, gdy trafił mi się wcześniak. To znaczy zaskoczeniem nie był wcześniak, a fakt, że z tej ponoć wielkiej nabytej przeze mnie wiedzy wykorzystać w życiu mogłam jedynie niewielki procent. Reszty nie warto było sobie nawet przypominać, chyba że chęć bezsennej nocy brała górę. Wtedy to był wręcz świetny pomysł. Czytanie o z pozoru zwykłych, codziennych rzeczach, które dla wcześniaków mogły (nie musiały) oznaczać zagrożenie. Spodziewając się więc kolejnego wcześniaka darowałam sobie temat czytania. I cóż... Fakt. Jest i drugi wcześniak. Ino tak się kompletnie nie prezentujący ( nie, żebym narzekała, ale.. ). Ogólnie me drugie dziecię jest CAŁKOWICIE innej od pierwszego.


Ja wiele rozumiem. Różnimy się. Człowiek od człowieka, ludź od ludzia, dziecko od dziecka. Oczywista oczywistość. 
Wydawałoby się jednak, że dzieciaki tego samego ojca i tej samej matki będą nieco do siebie podobne. Nie mówię, że przez całe życie, ale chociaż tak...na samym jego początku. I chociaż tak odrobinkę. 


Taaa... Nie to, że oczekiwałam cudów. Raczej się łudziłam (i dalej to czynię), by nie oddał nam z nawiązką tego, co siostra miła była nam darować, jak kolki, niejedzenie, czy bolesne ząbkowanie. Ale, żeby starych tak od samego początku w konia robić?! Najpierw podstępem drogi kolega wymusił przedwczesne pojawienie się na świecie. Tłumaczę sobie to tym, że po prostu chciał jak siostra. Widocznie 35 tygodni to jest maks, co moi potomkowie są w stanie w mym ciele wytrzymać. Cóż. Bywa i tak. Ale, żeby na tym skończyły się podobieństwa? I to tak od samego początku. Szok na twarz raz, dwa, trzy i mamo, tato radźcie sobie. Kompletny brak punktów stycznych. Sen, kąpiel, spanie, jedzenie, ..., cokolwiek związanego z niemowlakiem, co wpada do głowy, przy Młodym jest inne!

Przy drugim łatwiej? Tak. Przewijanie idzie sprawniej. I to jakby na tym koniec. Choć może jeszcze jedna rzecz. Gdyby Młoda zachowywała się będąc w obecnym wieku Juniora tak jak on, to podejrzewam sprowadzałabym lekarza co 2 godziny maks, by sprawdził czy z mym dzieckiem wszystko w porządku. Dodam tylko, że gdy Młoda ma była jeszcze niemowlęciem jej pediatra powiedziała do mego Mr Męża, by zaczął szybko myśleć o drugim dziecku, by żona się czymś zajęła zanim do końca zwariuje ;] A ja po prostu do końca wierzyłam, że dzieci zachowują się tak, jak w tych książkach pisano. W końcu ktoś kiedyś na jakiejś podsawie je napisał. 







poniedziałek, 11 lipca 2016

Mamuśka razy dwa

Aaaa to się napawdę dzieje!!! U mnie w domu śpi właśnie dwoje dzieci. Dwoje moich własnych prywatnych dzieci. Na tyle prywatnych oczywiście na ile Mr Mąż vel. ich ojciec na to pozwala. Niemniej jednak. 

Przeczekałam czas minusowego wieku skorygowanego mego dziecięcia najmłodszego, bo jakoś dziwnie mi mówić było "właśnie skończył minus dwa tygodnie", ale czas spojrzeć prawdzie w oczy. Jestem matką parki. Aaaaaa


Parka ma. Lipiec 2016. Fot. Ja. 

Dzisiejszym wpisem chciałabym odpowiedzieć wszystkim tym, którzy osobiście, smsowo, mmsowo, fejsbukowo czy każdą inną drogą zadawali mi pytanie: "I jak jest z dwójką?", a żadnej informacji zwrotnej się póki co nie doczekali. Poślizg jak widać mam nie tylko na blogu. 

Jak jest?

- jakby się było cały czas pod wpływem, choć to brzmi za bardzo jak baby blues, którego jednak wydaje mi się, że nie mam, 

- na opak - wbrew pozorom to nie Młody, a Młoda wymaga teraz więcej: uwagi, czasu, obecności, więcej wszystkiego, 


- gwarniej - tak wiem, Młody jeszcze nie mówi, ale za to Młoda mówi więcej i głośniej. Młody zresztą też potrafi powiedzieć co myśli, że znalazła się chwila, kiedy nie je i jak tak może być ;)

- szybciej i intensywniej - jak pojawiła się Młoda zdałam sobie sprawę, jak dużo czasu kiedyś marnowałam. I gdy wydawało mi się, że teraz to już doba jest wypchana po ostatnie wielkości szpilki miejsce, to okazało się, że można, a nawet trzeba coś jeszcze wrzucić. Powiecie, że tak, ale kosztem czegoś. Oczywiście, że też, ale bym tego nie faworyzowała. Jedyne, czego mi jednak troszeeeczkę brakuje, to nieco więcej.. snu. I to też nie dlatego, że Młody nie daje, ale bardziej przez fakt, że śpioch ze mnie wychodzi. :)

A teraz przeprosić muszę. Prezes wzywa :)