piątek, 23 października 2015

Zazdraszczam Ci Krakowie!

aaaa zazdraszczam Ci Krakowie!!! Zazdraszczam i już! Nic nie poradzę!

19. Międzynarodowe Targi Książki właśnie się rozpoczęły i potrwają do 25 października.

Jak sama nazwa na to wskazuje to kolejna edycja imprezy. Dla mnie, mówiąc dosadniej, ta inicjatywa to wizytówka Krakowa. Niestety, znana wciąż jedynie z opowiadań bądź też prasy. Nie inaczej będzie w tym roku. Nie dane mi jest tam pojechać. Choć jak tak dłużej się nad tym zastanowić, to może nawet i dobrze. Coś tak czuję podświadomie, że to kolejne miejsce po eventach rękodzielniczych (jak chociażby wspominanym tutaj już Ręki Dzieła Feście), gdzie tak naprawdę powinnam pojawiać się bez portfela, jeśli w ogóle :)
Może więc jednak to dobrze, że będę zdecydowanie dalej niż bliżej tych krakowskich hal. Tej wersji będę się trzymać w każdym razie, żeby zbyt smutno w weekend mi nie było :)


Prawda jest jednak taka, że kupuję książki namiętnie. gdy jestem sama to bez opamiętania. Nie tylko sobie - żeby nie było :) Męża próbowałam wciągnąć zamieniając kwiaty weselne prośbą o książki. I wiecie co? Warto było! Nie - nie było żadnej listy 'zalecanych'. Nie - nie było powtórzeń. Tak - była różnorodność. Wśród książek znalazły się takie, których sami pewnie byśmy sobie nie kupili, a po przeczytaniu stwierdzamy, że byłby to błąd. Pojawiły się poradniki, zielniki, książki z humorem, kryminały, te bardziej romantyczne, jak i książki dla dzieci, które teraz sprawdzamy gorliwie na Młodej. Bo ją też próbuję wkręcić w świat książki. Póki co chyba z sukcesami. Misia Marysia (dzięki Wydawnictwu Debit) jest z nami (podobnie jak Emil :) ) wszędzie! Sama się gubię czasem, które opowiastki już mamy, a których na półce jeszcze brak. Ona jednak pamięta doskonale. Niektóre nawet jest w stanie 'przeczytać' sama.



I wciąga nawet kolejne 'pokolenie' :)

Jeśli więc też chcecie się wciągnąć lub po prostu szukacie wymówki, by pojechać na weekend do Krakowa - szczerze zachęcam!
Jak zapewniają organizatorzy z myślą o zwiedzających rokrocznie przygotowywany jest barwny program towarzyszący. Podczas Targów zwiedzający mają możliwość spotkania z ponad 500 autorami z kraju i zagranicy. Na terenach targowych odbywają się panele dedykowane branży wydawniczo-księgarskiej. Podczas Targów są rozstrzygane najważniejsze polskie plebiscyty i konkursy literackie. Ponadto na Targach nigdy nie brakuje spotkań dedykowanych najmłodszym. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie mają formułę święta książki w całym Krakowie. Poza terenem imprezy odbywają się spotkania z autorami, happeningi literackie, spektakle teatralne, konferencje, koncerty, wystawy.



Jeśli podobnie jak ja nie możecie tam się pojawić, wielu wystawców przygotowało dla nas miłe niespodzianki. Posprawdzajcie strony sklepów internetowych swoich ulubionych wydawnictw lub księgarni. Wiele z nich ma dla swoich klientów ofertę promocyjną na czas trwania Targów.


Miłego więc!

czwartek, 15 października 2015

1095 dni, czyli jak to jest mieszkać z trzylatką

Był tort, świeczki, balony, odwiedziny, goście, pierwsze przyjęcie w przedszkolu, tańce, hulanki, swawole. Nieco niepokoju przed nową sytuacją, przejęcie, bardzo dużo emocji, a co ważniejsze jeszcze więcej uśmiechu i śmiechu. 

Tort - pyszota, choć to nie w 100% moja zasługa - przepis bardzo przystępny - nie udało się zepsuć :) Tym w potrzebie bardzo polecam - klik! Dorota mistrzyni jak zwykle! 



Świeczki - gdybym szukała takich, pewnie bym nie znalazła, ale że szukałam czegoś innego, więc: tadaam! 

Balony - nie wiem jak u Was, u nas nie ma bez nich urodzin. 

Odwiedziny/goście - babcie, dziadkowie, wujostwo, ukochana niania. W grupach mniejszych i większych. Dzień po dniu. Dzięki czemu świętujemy dłużej. 

Pierwsze przyjęcie w przedszkolu - ogrom emocji i przejęcia Mani. Ogrom wzruszenia mamy. Przygotowane pięknie. Każdy spędzając tak swoje urodziny czułby się wyróżniony. 






Tańce, hulanki, swawole - i te przedszkolne i te domowe, każde ważne i miłe.

Uśmiech - ten najważniejszy

A jak to jest żyć z trzylatką? 

Kolorowo, intensywnie, multizadaniowo, przerewelacyjnie, coraz częściej schizofrenicznie, 

Jak niektórzy z Was wiedzą, od nieco ponad miesiąca mieszka z nami Emil. 

W mamy rzeczywistości to: onegdaj zapomniana, a odgrzebana lalka.

W Mani rzeczywistości to: brat, ewentualnie dziecko, czasem po prostu lalka. Wszystko w zależności od sytuacji.  

Emil pojawił się u nas nagle, ale dość intensywnie. Podobnie z resztą jak Emil cioci Kasi, ale ten w rzeczywistości :) Wystarczyła wizyta u Emila jeszcze w szpitalu i tak oto od początków września jest i on. 

Ukochany dzidziuś lub brat - w zależności od chwili, z którym wychodzi na spacer (bo Emil jest z nami wszędzie! ), któremu czyta, o którego dba, którego karmi, któremu czyta na dobranoc, przykrywa kołderką w nocy.Emil też tęskni kiedy nas nie ma. Czasem się czegoś boi. 

Emil bywa marudny: "Mamo, a Emil nie chce tego jeść. Może zrobisz inną kanapeczkę, to razem z Emilem ją zjemy?". 


Emil musi mieć robioną inhalację, kiedy Młoda ma zapalenie krtani: "Emil musi pierwszy. No dalej Emilu. Nie bój się. No dalej!"

Emil lubi oglądać bajki: "Mamo, ja już nie potrzebuję oglądać, ale Emil chce. Popatrz! On już płacze. Tylko jedną.." 

Emil bywa niegrzeczny i wtedy ma z Młodą pogadankę: "I co zrobiłeś Emilu? Przecież mówiłam, że tak nie wolno. Oj Emilu Emilu..."


Pewnego dnia, kiedy owo dziecię nasze zwane Młodą nie chciało zasnąć Mr Mąż postanowił pójść tym tropem właśnie. 

Miejsce scenki: Mieszkanie.

Udział biorą: Młoda i Mr Mąż.

Mr Mąż: - Popatrz! Emil już śpi. Będzie wypoczęty i będzie Cię potem budził. 

Wydająca się być zrezygnowaną poziomem ojca Młoda: - Emil jest lalką. Nie potrafi mówić. 

Koniec.


Kurtyna.