poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Musowe szaleństwo

Odkryłam to całkiem przypadkowo. Gdzieś, kiedyś przeleciał mi przed oczami telewizyjny obrazek o tym ustrojstwie. Zaintrygowało. Wygooglałam. Znalazłam. Pokombinowałam* i mam. Fakt! Zakupiłam kompletnie nie wtedy, kiedy najbardziej się przydaje, więc niemal rok przeleżał na półce. Niemniej jest. Teraz Młoda sobie nie wyobraża życia bez niego. Tak. Młoda. To ona, przy niewielkiej pomocy korzysta głównie z tego dobrodziejstwa. Pośrednio i bezpośrednio. 

Zwie się to z angielska Fill'n Squeeze, a w wolnym tłumaczeniu to gadżet, dzięki któremu stworzyć można mus łudząco podobny do tych, które znajdziesz w sklepie. 

Kojarzycie je? Musy (zwykle owocowe) w saszetkach? Ci, co mają dzieci zapewne tak ;)



Fot. Ja. Młoda i musy :)

Ich wybór na polskim rynku jest coraz większy. Owocowe, warzywne, owocowo-warzywne, z dodatkiem jogurtu, ziarna, ... , z większą lub mniejszą ilością wody czy cukru rzecz jasna. Rozpiętość cenowa jest równie szeroka.

Producent Fill'n Squeeze na pewno Ameryki nie odkrył. Przyznać mu jednak muszę, że sprzęt może być pomocny przy wprowadzaniu nowych pokarmów maluchom, jak i świetną przekąską również dla starszaków, szczególnie jeśli chce się mieć kontrolę nad tym, co jest w środku. Super sprawdza się podczas wycieczek czy jako deser w plenerze. 


Standardowy zestaw zawiera: pojemnik o pojemności 500 ml do napełniania saszetek, nakrętkę na pojemnik, tłok, 5 szt. wielorazowych saszetek, instrukcję obsługi.



fot. Ja
To, czego ja najbardziej się bałam, to możliwości, a właściwie jej brak, utrzymania czystości samych saszetek. Jak podkreśliłam wyżej, są one wielorazowe, niemniej nadal są po prostu saszetkami. Oczami wyobraźni widziałam te namnażające się bakterie i pleśń. Bleee..
Zwracam jednak honor. Wystarczy zalać je wodą z płynem, wstrząsnąć i pozbyć się pozostałości przekąski. Przy kolejnym przepłukaniu wodą saszetki są gotowe do ponownego użycia. 

Samo przygotowanie jest już szybkie i banalnie proste. To jakich owoców, czy warzyw użyjemy zależy już tylko od nas. Ważne by były miękkie, by dały się zblendować lub po prostu zgnieść. Tak przygotowany przysmak można zjeść bezpośrednio po przygotowaniu, dać do lodówki, jeśli zamierzamy go użyć do 24 godzin, a nawet przechować w zamrażarce, jeśli przygotowujemy posiłek na zapas. Nie wiem jak Wam, ale mi w to graj :)


Szczególnie, jak już wspomniałam, Młoda sama do ich przygotowywania się rwie. Warto skorzystać. Tym bardziej póki sezon w pełni :)



Fot. Ja. Młoda w akcji

Smacznego musowego szaleństwa!



* Fill'n Squeeze dostępny jest już w Polsce. Wierzę, że to tylko kwestia czasu, kiedy pojawi się na półkach w sieciówkach, jak to jest w innych krajach. Ja swoje wypatrzyłam w Internecie właśnie w takim miejscu w UK. Poprosiłam dobrą duszę o pomoc, która dokonała za mnie zakupu i podesłała do Polski. Dwa zestawy plus paczka z Anglii kosztowała tyle, co zakup jednego zestawu z przesyłką w Polsce. Brexit Brexitem, ale jeśli znacie kogoś w tym dalekim świecie, to ten ktoś idąc do marketu po bułki może przy okazji taki kartonik do koszyka włożyć i jak będziecie grzeczni Wam podesłać. Zawsze to jakiś grosz na waciki w portfelu zostanie :)