niedziela, 10 maja 2015

Ochronniki, czyli z dzieckiem w świecie hałasu

Miało być o balonach (Balloon Festival), ale niestety pogoda zakłóciła święto w Krzyżowej (koło Świdnicy) i niestety musieliśmy się obejść smakiem. Wybraliśmy się tam w sobotę, ale nie znalazł się szaleniec, który by zdecydował się wzbić w powietrze. Niemniej plany mieliśmy bojowe :)


Wszelkie tego typu imprezy, czy też koncerty, o których pisałam poprzednio sprawiają, że często się zastanawiamy czy zabrać na nie swoje dziecko. I bardzo dobrze, że staramy się, by to była przemyślana decyzja. 

Dyskusję na ten temat chcę zacząć jednak dość przekornie od innej uroczystości. Wesela. Temat znany każdemu. Dostajemy zaproszenie i jednocześnie zagwozdkę: co zrobimy z dzieckiem? Zostawiamy pod opieką dziadków? Zabieramy swoje maleństwo i...babcię do opieki? Bez babci? Czy będą warunki by młodego potomka przewinąć/położyć spać? Czy przy starszym dziecku będzie bezpiecznie pozostawić je bez czujnego rodzicielskiego oka, kiedy mama z tatą zechcą potańczyć? Pytań jest wiele.

Ale ilu z nas przejdzie przez myśl pytanie: czy naszemu dziecku nie będzie tam za głośno?
Ot i właśnie. Przy niemowlaku a i owszem paru osobom może się przytrafić. A przy starszym dziecku? Zdecydowanie rzadziej. Jedną rzeczą jest zastanawianie się nad tym, a drugą wiedza, jak można problem hałasu przynajmniej ograniczyć. 

Czy kojarzycie z wesel lub podobnych uroczystości takie widoki:
  • płaczące dzieci, 
  • spinanie mięśni u najmłodszych, 
  • ich lęk, 
  • uciekanie z sali, 
  • krzyki, 
  • zatykanie uszów?
Ja tak. Częściową przyczyną może być oczywiście fakt, że są w nowym miejscu, są nowi ludzie dookoła, jest to zupełnie nowa dla nich sytuacja. U młodszych dzieci potrafimy to wytłumaczyć również: ząbkowaniem, kolką, początkiem choroby, głodem, bólem brzucha, wszelako pojętą 'niegrzecznością'.

A co z hałasem? Może on przecież powodować ogromny dyskomfort, jak i zmęczenie. Ale przede wszystkim wystawienie przez zbyt długi czas na duży hałas (zbyt wysokie poziomy ciśnienia akustycznego) może powodować bezpowrotne uszkodzenie słuchu. Nie mówię, że w sekundzie się ogłuchnie, ale należy brać pod uwagę, że z biegiem lat słuch się starzeje, a takie czynniki proces ten przyspieszają. 

Nie da się wszystkiego przewidzieć czy uniknąć. W okresie dojrzewania zapewne nie raz i nie dwa nasze latorośle wypowiedzą wyzwanie swojemu słuchowi, chociażby próbując 'przekrzyczeć' muzyką ze słuchawek hałas jadącego autobusu. Póki jednak mamy na to większy niż mniejszy wpływ zadbajmy o ich bezpieczeństwo również od tej strony.

Ochronniki słuchu dla maluchów są w Polsce coraz bardziej dostępne. Są kolorowe, wzorzyste, lekkie, zachęcające do noszenia. Cena to ok. 65 złotych, ale co ważne to nie jest zakup na raz czy na rok. Średnia wartość tłumienia to 27 dB (decybeli). Innymi słowy, jeśli jesteśmy narażeni na poziom ciśnienia akustycznego o wysokości 100dB, który może spowodować motocykl bez tłumika, czy też ruch uliczny (90 dB), to takie takie ochronniki mogą je zminimalizować do poziomu hałasu z wnętrza samochodu czy też restauracji (70 dB), czy kolejno - wydawanego przez odkurzacz (60 dB).

Nasza Młoda pierwszy raz miała z nimi przyjemność jeszcze przed pierwszymi urodzinami na weselu swojego wujka. Podobało jej się bardzo. Gdy tylko robiło się ciut głośniej, sama pokazywała by jej założyć. Z wiekiem, jak się domyślacie, było jednak już nieco gorzej. Mamy za sobą bunt zakładania czegokolwiek na głowę. Tym samym, z tego miejsca, chciałabym bardzo podziękować chłopakowi, który pewnego cudnego poranka wsiadł do tramwaju niegdyś zwanego Plusem w rażących słuchawkach na uszach. Jemu osobiście współczuję, bo słuchanie muzyki tak głośno do niczego dobrego doprowadzić nie może. Niemniej widok ten spodobał się memu dziecięciu i dzięki temu na parę dni przed omawianą już tu 3-majówką, na nowo pokochała swoje ochronniki :)

Temat pozostawiam do przemyślenia. 

Wrzesień 2013 vs. Maj 2015
Za konsultację specjalistyczną dziękuję memu osobistemu akustykowi - Mr Mężowi Michałowi :) Mua :*

Wpisu tego nie należy traktować jako reklamy. 

wtorek, 5 maja 2015

3-majówka - sentymentalnie

Długi weekend majowy okazał się być bardzo sentymentalnym dla mnie czasem. Długo walczyliśmy z myślami, jak go spędzić. Ostatecznie porozdzielaliśmy pomysły na poszczególne dni. Tak też w piątek pojechaliśmy w moje rodzinne strony, by w niedzielę wrócić do Wrocławia na koncerty. 

Weekend w domu tradycyjny – nieco za mało ruchu, troszkę za dużo jedzenia ;) Między jednym a drugim udało się jednak wpleść przemiły spacer połączony ze.... zbieraniem winniczków. W większym rodzinnym gronie liczącym między innymi: 2.5 latkę i trzylatka, kobietę w ciąży, odstresowującego się przed poniedziałkiem maturzystę, czy też faceta, który większość swojego życia spędził w mieście i sam nie wierzył co tam robi :) Drużyna marzeń! Nieprawdaż?

Dla niewtajemniczonych. Maj jest miesiącem, podczas którego zwykle znoszona jest ochrona ze ślimaka winniczka i ruszają sezonowe punkty skupu.  Wszystko zależne jest oczywiście od aktualnej ich liczebności, która może być różna w różych częściach kraju, dlatego też takie decyzje wydają Regionale Dyrekcje Ochrony Środowiska. Istotne jest również to, że prawo zabrania zbierania ślimaków na terenie parków krajobrazowych, parków narodowych i rezerwatów. Wolno zbierać wyłączie osobniki z muszlą o średnicy powyżej trzech centymetrów. 

Dla mnie to sentymentalny powrót do czasów zamierzchłych. Zrobiła się z tego mała podróż sentymentalna. Odwiedziliśmy ten sam staw i te same rowy, jak za dzieciaka z moimi rodzicami i rodzeństwem. Teraz też zabrałam swoją rodzinkę, założyliśmy kalosze, wzięliśmy wiaderka i poszliśmy na majowy podeszczowy spacer. 


Tyle pierwsza część weekendu. Na niedzielę zaplanowany był powrót do Wrocławia. Długi weekend majowy w stolicy Dolnego Śląska to czas, na który miłośnicy muzyki w plenerze czekają z utęsknieniem. To już tradycyjne otwarcie sezonu. Podczas 3-Majówki występują zarówno najpopularniejsze w danym czasie artyści, jak i też zupełnie nowe głosy. Nie zapomina się również o weteranach polskiej sceny rockowej. Mam ogromny sentyment do tej imprezy, ale też jestem miłośnikiem tego typu koncertów. Nauczył mnie tego Wrocław. Nie ukrywam - nauczyły mnie tego Juwenalia :) 
I tak też w kolejną w ciągu kilku dni sentymentalną podróż wybraliśmy się na Pergolę...pierwszy raz w trójkę :)


Dlaczego sentymentalnie?
  • Imprezy plenerowe we Wrocławiu to początek mojej znajomości z mym małżonkiem. Romantycznie - pomyślicie. I tak i nie :) Gdy ma się faceta pracującego przy koncertach może się okazać, że przyjście na koncert to jedyna możliwość na spotkanie. Z tym kojarzy mi się też 3-majówka - jeszcze wtedy na Wyspie Słodowej,
  • Dzisiaj grał Happysad. Postarzeli sie chłopcy nieco, ale przyznać im trzeba, że średnia wieku pod sceną podobna jest do tej sprzed lat :) Mi kojarzą się przede wszystkim z czasami studenckimi i naszym, wówczas głównie babskim, mieszkaniem na Popowicach. Były tam takie dni, a niekiedy nawet tygodnie, gdzie prym wiodła piosenka dostępna poniżej. Ola, pamiętasz? :)
  • A gdy bawisz się przy Kulcie ze swoim dzieckiem (2.5 letnim!) wiedz, że życie już nigdy nie będzie takie samo :) A gdy Twoje dziecko wtóruje Kazikowi podczas Passengera z la la la la lalala to wiedz, że tego nie da się już odkręcić. 
  • Dzisiaj opuścić musieliśmy koncert Hey - wiążacy się dla mnie z tysiącami różnych wspomnień. Nie było jednak szans wszystkiego pogodzić. Ich i pozostałych Młoda pozna w innym terminie. 
  • Last but not least – LUDZIE! Super było się z Wami spotkać! Nieplanowanie. Zwykle po latach. Oby następny raz był szybciej!